Y quisiera…
- Szczegóły
- Kategoria: zawody biegowe
Bardzo chciałbym. Wymyka się jednak i oddala. Do półmetka jest całkiem nieźle. Przyzwoicie nawet. Niestety, później pozostaje już tylko gonić… Trwa to już jakiś czas. Będę cierpliwy. Poczekam jeszcze trochę. Być może w biegu jubileuszowym – w setną rocznicę odzyskania niepodległości – złamię w końcu 40 minut na 10 km i uzyskam czas 39’59’’. Przejdę na jasną stronę mocy i przekroczę barierę dźwięku. Jakże śmieszną i nic nie znaczącą, wręcz niedostrzegalną dla jednych, a zarazem tak irytującą i drażniącą ambicje pozostałych. Zadebiutuję w nowej kategorii: 45+. Na wszystko przyjdzie czas. Pozostaje mi wierzyć, że do tego momentu organizatorowi uda się skutecznie wyeliminować uczestników biegu ustawiających się w niewłaściwych strefach startowych. Stworzy dla nich specjalną strefę i wyznaczy start w dniu poprzedzającym Narodowe Święto Niepodległości.
Dziarski pan w wieku około siedemdziesięciu lat uniknął stratowania na trzecim kilometrze biegu, sympatyczne zapewne dziewczyny, które zdecydowały się wystartować z pierwszej strefy podzieliłyby jego los gdyby nie zbiły się razem tworząc małą wysepkę na środku jezdni kilkaset metrów dalej.Wyobraźnia. Widocznie jej zabrakło. Szacunek dla wysiłku innych. Pojęcie abstrakcyjne. Bieg Niepodległości w Warszawie jest jedną z największych imprez biegowych organizowanych w kraju. Skala przedsięwzięcia jest ogromna. Liczba uczestników również. Tym bardziej uważam, że właśnie w tym biegu dyscyplina startowa ma bardzo duże znaczenie. Zapewne wzajemnych „uprzejmości” na trasie i walki na łokcie do końca nie unikniemy, możemy jednak sprawić, że w przyszłości nie będą one naszym zbyt wielkim udziałem… Na półmetku melduję się w czasie 20’09’’ – dramatu nie ma, jest szansa na wynik poniżej 41’. Druga część dystansu jest jednak lekko pod wiatr, wielu tu straci ponad minutę w stosunku do pierwszej połowy dystansu. Tracę 56 sekund. Dużo. Ale zaakceptowałem ten fakt już wcześniej, po minięciu znacznika piątego kilometra. Ukończyłem bieg w przyzwoitym, wydaje się, czasie. Szybciej w tym roku nie pobiegłem. I nie pobiegnę. To mi już raczej nie grozi. Pierwotnie chciałem pójść „na odcięcie” – dobrze, że zweryfikowałem ten plan. Inaczej zatrzymałbym się przed podbiegiem na siódmym kilometrze… Pozostaje być cierpliwym i wytrwałym. Będę. Konsekwentnym. Będę. Jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”. Będę. Zanucę tymczasem jak w tytule: „y quisiera” – y quisiera soltar esta correa que está marcando tu piel, y quisiera poder gritar que ya soy libre, pero duele soltar y el dolor me persigue otra vez. Y quiero creer que yo tengo la fuerza... pero no tengo el poder. ¡Hasta la vista!