2. Rodzinny Piknik Biegowy w Białej Podlaskiej (12.05.2013)
- Szczegóły
- Kategoria: zawody biegowe
- Utworzono: sobota, 13, lipiec 2013 20:27
- Ewelina Kolaj
Po raz pierwszy zdarzyło mi się pobiec w biegu ulicznym poza Warszawą, a mianowicie w moim rodzinnym mieście – Białej Podlaskiej. Mieszkając w Białej (ostatnio ok. 10 lat temu) nie natknęłam się na biegających ludzi innych niż studenci filii AWFu warszawskiego, która tam się mieści, dlatego zdziwiła mnie lista startowa na prawie 300 osób. Piknik – jak sugerowała nazwa – miał na celu zachęcanie do aktywności fizycznej całe rodziny. Dystans głównego biegu to 10km, a towarzyszyły mu biegi dla dzieci, wyścig na rolkach na 5km oraz nordic walking również na 5km. Zaproszeni zostali zacni goście, m.in. Lidia Chojecka, której nikomu biegającemu przedstawiać nie trzeba, oraz Sławomir Chmura – nasz szybki łyżwiarz, który dzień przed biegiem poprowadził warsztaty rolkarskie. Co prawda był to dopiero drugi bieg w Białej, ale był tak dobrze zorganizowany, że miało się wrażenie zaawansowanej imprezy cyklicznej. W pakiecie startowym znajdowała się koszulka techniczna oraz m.in. kupon na basen, kupon na ciepły posiłek, a na mecie na uczestników czekały medale, owoce, napoje. Dwie istotne sprawy odróżniały tę imprezę od tych dużych, w stolicy, w których zwykle biegam.
Po pierwsze: mało kobiet wśród uczestników głównego biegu oraz mało osób biegających na niższym poziomie, rekreacyjnie, czy początkujących. Ja z moim czasem 1:03:15 w Warszawie byłabym w połowie stawki, w Białej przybiegłam wśród ostatnich 10%. Wniosek z tego taki, że w tym małym mieście początkującym biegaczom – i przede wszystkim biegaczkom – brak odwagi, pewności siebie, żeby wystartować w biegu.
Druga sprawa to trasa biegu – poprowadzona opłotkami (można tak powiedzieć), małymi uliczkami, o których istnieniu nie wiedziałam, osiedlowa pętla 5-kilometrowa, którą trzeba było zrobić dwa razy. A przecież można było zrobić z tego dnia biegowe święto w Białej prowadząc trasę przez Plac Wolności (główny rynek) w tę leniwą niedzielę, kiedy ruch na ulicach zamiera. Najwidoczniej władzom miasta i organizatorom biegu też brakuje odwagi i pewności siebie.
Ewelina