Run Race Team



XXIII Bieg Powstania Warszawskiego

Share

W tym roku pogoda zafundowała nam powtórkę upału z zeszłego roku. Dzień był wyjątkowo gorący, więc wieczór przyniósł tylko nieznaczną ulgę. Organizatorzy biegu po raz kolejny stanęli na wysokości zadania, choć na przyszłość wodę i medale można przysunąć trochę bliżej linii mety. Przed biegiem koncert i rozgrzewka dodawały wigoru i były miłym urozmaiceniem, a po Hymnie nastąpił start uczestników biegu na 10 km. Tym razem starty biegów na 5 i 10 km odbyły się obok siebie, ale w innym miejscu i z przesunięciem czasowym, umożliwiającym swobodny bieg. To chyba najtrafniejszy wniosek, jaki wyciągnęli organizatorzy po zeszłorocznych zawodach. Ciekawy był brak dostępnego izotoniku na trasie i ograniczenie się tylko do wody mineralnej. Natomiast hitem okazała się kurtyna wodna tuż przed zakrętem nad Wisłą. To druga ważna i trafiona zmiana ze strony organizatorów. Na drugim okrążeniu (trasy na 10 km) okazała się cudownym orzeźwieniem. Ponieważ sama trasa biegu tradycyjnie już nie sprzyjał rekordom, głównie z powodu wysokiej temperatury oraz nieprzyjemnego podbiegu na Sanguszki, postanowiłem w tym roku zadebiutować w roli zająca na 58 min. Była to dla mnie nowość i olbrzymia satysfakcja, gdy udało nam się zakończyć bieg minutę przed zaplanowanym czasem.

.